Tradycja polska od zawsze kazała witać gości lub współplemieńców w wyjątkowy sposób i z godnym ich szacunkiem. Tego roku nie stało się inaczej. Nasz Liceum Plastyczne miało okazję przyjąć nowy, artystyczny narybek, jakim jest pierwsza klasa LP. Jak co roku trzecia klasa przygotowała dla nowoprzybyłych wyjątkowe powitanie. Żółtodzioby, bo tak pozwolę sobie nazwać pierwszaków, zostały potraktowane ?w sposób wojskowy?.
W ogromnej reprezentacyjnej auli naszej szkoły zebrali się najwięksi dostojnicy, ciało pedagogiczne wraz ze specjalnymi gośćmi ? ochotniczym wojskiem z plastyka, które przygotowało pełne trudu i znoju treningi mające na celu zahartować naszych przyszłych artystów. Oczywiście, rozpoczęło się od przedmowy jednego z generałów, który zapowiedział ?świeżakom?, że czeka ich  kilka lat wytężonej pracy i samodoskonalenia. Ci ze śmiałków, którzy nie omdleli z wrażenia, rozpoczęli ciężki dzień musztry wojskowej. Trening rozpoczęty przywdzianiem barw wojennych- malowaniem twarzy – posiadał wiele atrakcji. Jedna z nich okazała się dla wielu kadetów traumatycznym przeżyciem. Czyszczenie ubikacji po jednym z żołnierzy, który po zjedzeniu zbyt dużej ilości grochówki musiał wypróżnić się, było nie lada wyzwaniem.

Ci, którzy wyszli cało z błotnych przepraw, taczkowych manewrów i potyczek z przepięknymi paniami pielęgniarkami z wojskowego obozu pod koniec dnia, zostali uroczyście odznaczeni. Nie muszę chyba wspominać, że paparazzi za wszelką cenę starali się pozyskać cenne fotografie nie tylko generałów i kadetów, ale również jednego z najdzielniejszych żołnierzy naszej szkoły, który mimo krytycznych ?obrzęków grochówkowych? jest nadal z nami.

Pod koniec uroczystości wszyscy zostali poczęstowani sławną już grochóweczką. Pomimo żołądkowych incydentów jestem pewien, że ten dzień zapisze się w pamięci pierwszaków, jak i każdego, kto był świadkiem tego zdarzenia.

Kajetan Dąbrowski kl. II LP