Liceum Sztuk Plastycznych im. Tadeusza Kulisiewicza

Zespół Szkół Ponadpodstawowych w Kaliszu

Przegląd plastyczny w Gdyni 2009 – okiem uczestnika ; )

marzec25

To był zwyczajny marcowy poranek. W pośpiechu spakowałem wszelkie potrzebne do przetrwania rzeczy i wyruszyłem do szkoły, miejsca zbiórki, spod której wyjeżdżaliśmy do Gdyni. Pani Izabela Symanowicz, pan Włodzimierz Ćwir, Dominik, Agata no i ja zajęliśmy miejsca w samochodzie. W czasie jazdy pogoda nam nie sprzyjała. Grad i śnieg zacinał w szyby naszego samochodu, ale nie zlękliśmy się ani trochę. Na szczęście na miejsce dotarliśmy cali i zdrowi. Zakwaterowaliśmy się w bardzo przytulnym pensjonacie przy ul. Balladyny. No, może nie aż tak przytulnym, ale wypada zrobić reklamę. Zjedliśmy kolację, po niej odbył się seans filmowy. Ogarnął nas nastrój zadumy i kontemplacji. Zmęczenie i senność potęgowały w nas te odczucia, w końcu postanowiliśmy odpocząć, przed nami był pracowity, pełen emocji dzień?

Pobudka o 6. Śniadanie. Wymarsz. Liceum Plastyczne w Orłowie to placówka, która może poszczycić się wybitnymi wychowankami. Budynek i otoczenie szkoły zrobiły na nas duże wrażenie. 30 m od ogrodzenia znajduje się karczma, a dalej plaża i molo. Żyć nie umierać! Wewnątrz i na zewnątrz szkoły znajdowały się prace młodych plastyków. Na zwiedzanie nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Trzeba było zmierzyć się z konkurentami. ?Oznakowano? nas i ?ponumerowano?, a następnie skierowano do sztalug. Na szczęście nie zostaliśmy do nich przykuci. Pojawili się modele i wszyscy z ogromnym zapałem rzucili się do malowania/rzeźbienia/rysowania. W przerwie obiadowej skonsumowaliśmy pyszną rybkę. O 17 zakończyliśmy pracę. W atmosferze niepewności oczekiwaliśmy na wyniki, które miały być ogłoszone następnego dnia. Wieczorny spacer dobrze nam zrobił, rześcy wróciliśmy do pokojów. A tam czekało nas jeszcze ambitniejsze zadanie – integracja. Ja z Dominikiem kontra 40 artystycznie niewyżytych kobiet. Bycie facetem to jednak spora odpowiedzialność – byliśmy mili i czarujący, a co! Po wstępnym zapoznaniu wszyscy się rozluźnili i zaczęły się mądre Polaków rozmowy, mające czasami bardzo ciekawe zakończenia. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku poszedłem spać.

Sobota nie zaskoczyła nas niczym nowym – znowu pobudka, pyszne śniadanko i wymarsz, no i przygotowania do odjazdu. Ogłoszono wyniki. Oczywiście, całość udokumentowaliśmy. Z przegrzanych aparatów wydobywały sie kłęby dymu.Wszyscy byli zadowoleni tym bardziej, że uczniowie naszej szkoły wypadli lepiej niż w zeszłym roku. Jednocześnie żałowaliśmy, że musimy już odjeżdżać – plaża, morze i cała reszta stanowiła nie lada pokusę. Najchętniej wyskoczylibyśmy z ciuchów i poszlibyśmy się kąpać. Zamiast tego grzecznie wsiedliśmy do samochodu. W drodze powrotnej towarzyszyła nam piękna pogoda. Zadowoleni, pełni nowej energii wróciliśmy do domów.

A ja to wszystko spisałem bowiem też tam byłem, miód i wino piłem, bawiłem się z plastykami społem, aż zasnąłem gdzieś pod stołem. : )

Mikołaj Szymankiewicz III LP

posted under Przeglądy

Comments are closed.

Archiwa